Ktoś na górze mnie nie lubi

   Musiałam porządnie podpaść. Nie wiem za co, mogę się tylko domyślać. Z okazji przepięknej pogody i wolnej soboty poszłam na rower. Między innymi żeby zrobić kilka kolorowych jesiennych zdjęć. Zrobiłam, ale chciałam jeszcze, więc skręciłam  w las do ośrodka nad jeziorem. I tam na chodniku poleciałam jak długa na twarz i rękę, całe szczęście, że lewą. A nieszczęście- paskudne złamanie nadgarstka z przemieszczeniem i zwichnięciem. Plus otarcia na twarzy, guz na czole. Dobrze, że tylko tyle. I jeszcze akurat nadjechał motocyklista- zresztą znajomy (pacjent). Chciał dzwonić po karetkę, ale uznałam, że nie. Postanowiłam odłożyć na bok wszystkie uprzedzenia i zadzwoniłam po byłegomęża, Przyjechał z wodą, chusteczkami, doprowadziłam się do względnego porządku i obraliśmy kierunek SOR. . Tam oczywiście zrobiłam furorę swoim wyglądem i obrażeniami. Jeden z młodych ortopedów niezbyt mnie pocieszył, ale na oddziale był wieloletni ordynator, który zaproponował najpierw nastawienie w znieczuleniu miejscowym (bałam się, że będzie bolało, ale nie), gips, a za kilka dni decyzję co dalej. Może być gips na 6 lub 12 tygodni, a może operacja. Tak czy tak, jestem wyłączona i uziemiona. Na razie próbuję trzymać fason, ale dobrze nie jest. Plany wzięły w łeb, życie się solidnie skomplikowało i jestem w czarnej dupie dosadnie mówiąc. Czyli jak to mówią- chcesz rozśmieszyć Pana Boga- powiedz mu o swoich planach. A taka byłam szczęśliwa i pozytywnie nastawiona do najbliższej przyszłości. Trzymajcie kciuki, żebym jakoś dała radę…

14 uwag do wpisu “Ktoś na górze mnie nie lubi

  1. Pamiętaj o \”lekkim\” gipsie. Wiem,że wiesz zapewne o tym, ale łatwo w bólu i nerwach zapomnieć, a to naprawdę ułatwienie życia. Można się bez strachu o zamoczenie przynajmniej spokojnie umyć

    Polubienie

Leave a Reply