

Przeczytałam ostatnio w ramach zmiany gatunku. Najpierw „Uratować dziecko”- przedmieścia angielskiego miasteczka, cicha uliczka, Hannah Abbot, która boi się wyjścia z domu, boi się ludzi, boi się wszystkiego, a strach tłumi alkoholem. W trakcie czytania dowiadujemy się dlaczego tak właśnie żyje. Niespodziewanie do domu naprzeciwko wprowadza się modelowa rodzina- piękna i przebojowa Laura, jej mąż Matt, który „chwilowo” zajmuje się domem (taki typ, którego bardzo nie lubię- nie pracuje, bo każda praca ma jakieś mankamenty, najczęściej jest poniżej jego godności, ale wydawanie pieniędzy zarobionych przez żonę jakoś tej godności nie uwłacza, uważa, że jest stworzony do celów bardzo wysokich, choć tak naprawdę nic konkretnego nie potrafi, żyje mrzonkami, na dodatek cały świat jest przeciwko niemu) i nastoletnia April, dość smutna i zamknięta w sobie. Hannah wcale nie ma ochoty na integrację z nowymi sąsiadami, ale podgląda ukradkiem ich życie i dochodzi do niepokojących wniosków. Chce pomóc i uratować April, ale nie wszystko jest takie, jak się jej wydaje i ostatecznie dalsze wydarzenia przebiegają dość zaskakująco. Książkę czytało się dobrze, ale nie zachwyciła mnie specjalnie. Chyba trochę za sprawą angielskiego kolorytu społecznego i zbyt dosłownego tłumaczenia (te wszystkie „kotku”, „kochanie” i inne przesłodzone zwroty- fuj). W sumie miejscami było ciekawie i zaskakująco, a miejscami nijako. Mam na czytniku kilka starszych książek tej autorki, bo już wcześniej czytałam zachwyty nad jej twórczością i ściągnęłam, ale chyba na razie odłożę na później, tym bardziej, że jest sporo innych znacznie ciekawszych. Na przykład Marcel Moss- to też pierwsza pozycja tego autora, mimo że już kilka razy miałam zacząć przygodę z jego książkami.
„Mroczne sekrety” czytało się znacznie lepiej, wręcz powiedziałbym, że świetnie. Fakt- temat i miejsce akcji bardzo swojskie, co już jest plusem. Bo to wszystko zostało przedstawione bardzo realistycznie. Do tego momentami z niezłym dreszczykiem. Ale cały czas miałam wrażenie, że takie coś mogłoby się wydarzyć u kogoś ze znajomych lub sąsiadów. Równocześnie świadomość, że to nie jakieś mocno wydumane i zagmatwane wątki włącznie z bohaterami jak z telewizji, a rzeczywiste i realne- aż się zimno robiło na samą myśl. A niby nic wielkiego- małżeństwo Jakub i Alicja, na wakacjach w Hiszpanii poznali coś, co zmieniło ich relację. Potem potoczyło się lawiną. Magda- wiele lat temu wyjechała do Anglii, wraca na chwilę, żeby załatwić swoje ważne sprawy i rozliczyć się z przeszłością. Mocno miesza w życiu kilku osób, świadomie i premedytacją, a jednocześnie jest zagubiona i samotna. Dorota- silna kobieta, która wytrzymuje przemoc psychiczną ze strony męża- dla dzieci. I choć ma szansę na szczęście, to w imię tej miłości do dzieci nie jest w stanie zrobić tego, co obiektywnie powinna. Nadia- pasierbica Doroty i córka Magdy, niby nie robi nic specjalnego czy złego, zwykła nastolatka jakich wiele, ale jej decyzje mają poważne konsekwencje i wpływają na wiele kolejnych wydarzeń. Każda z tych osób, a także osoby z nimi powiązane, mają mnóstwo sekretów. Tych mrocznych i jeszcze mroczniejszych. Są sytuacje, gdzie nie da się wybrać między dobrem a złem, czasem trzeba wręcz wybierać między złem okropnym i jeszcze gorszym. Każdy tworzy jakieś iluzje przeznaczone dla oczu innych, a w głębi siebie chciałby czegoś zupełnie innego. Naprawdę czytało się dobrze, mimo że nie było stosu trupów, zagadek, niezbyt prawdopodobnych wydarzeń, które mają miejsce raczej w wyobraźni twórcy niż w rzeczywistym świecie. To naprawdę mogło wydarzyć się na sąsiedniej ulicy… Jeśli pozostałe książki tego autora są tak dobrze napisane, to już się cieszę na sporo czytania
A najsmakowitszy cytat „Największą porażką w życiu każdej kobiety jest mężczyzna” to temat na dłuższe rozważania i zupełnie osobny wpis. I jak się okazuje- są thrillery bardzo wysmakowane, nie epatujące niepotrzebnym okrucieństwem, krwią i flakami, a czyta się chwilami z duszą na ramieniu i podskórnym niepokojem. Takie lubię. czytać, nie oglądać, bo w formie obrazkowej moje nerwy jednak nie wytrzymują napięcia