
To była książka na przerywnik, z założenia nie wymagająca szczególnego zaangażowania w czytaniu i myśleniu. Miało być rozrywkowo, coś na kształt Harry’ego Pottera, ale w naszych polskich realiach. Chyba nie do końca się to udało, niezbyt dopracowane szczegóły i niuanse. W zasadzie jest to książka o fatalnym stanie szkolnictwa, nieważne- magicznego czy nie. Nauczyciele mało kompetentni i olewający z jednym niewielkim wyjątkiem. Uczniowie z podziałami na lepszych i gorszych, prześladowanie ofiary klasowej i marzenia o krwawej zemście. Magia w tle, w sumie chyba te różne magiczne wątki były najlepsze. Czyli rzeczywiście książka odmóżdżająca, choć nie myślałam, że aż tak. A miałam cichą nadzieję, że może polski autor zabłyśnie. Teoretycznie mogłaby to być powieść dla młodzieży, ale chyba ich to niestety nie zainteresuje.
Przeczytałam, bez zachwytu i polecania, tylko dla zajęcia oczu w stresującym czasie. A szkoda. Bo nie lubię odkładać nie przeczytanych książek, zawsze staram się doczytać do końca, nawet jeśli mi się nie podoba