Akt I
Kilka dni temu późnym wieczorem Filip przyszedł do mnie z ważną sprawą. Otóż jakoś tak ze dwa lub trzy lata temu był na obozie tanecznym. I na tym obozie była pewna Dziewczyna, z którą dobrze mu się rozmawiało i bardzo ją polubił z lekką wzajemnością. Oczywiście wiedziałam o kogo chodzi, przecież ta Dziewczyna przez około pół sezonu była partnerką Mateusza po niechlubnym rozstaniu z poprzednią ( https://terazjestinaczej.home.blog/2019/05/29/sytuacja-sie-klaruje/ ), nawet kilka turniejów razem zatańczyli, a potem ona przeniosła się do szkoły w innym mieście, Mati też zrezygnował z tańca i jakoś się to rozmyło. A tu Filip nagle ją wspomina, że tak bardzo polubił i co by tu zrobić… No super, po dwóch latach zorientował się, że może by jednak podtrzymać znajomość. I jeszcze do matki z tym przychodzi. Nie ujmując nic mojemu kochanemu dziecku, to nie jest on ani super przystojny, ani specjalnie interesujący. A Dziewczyna to bardzo ambitna osóbka. Zmieniła szkołę na taką elitarną przy Politechnice o bardzo wysokim poziomie, bo będąc w pierwszej klasie liceum po około dwóch miesiącach uznała, że nawet indywidualny tok nauczania nie będzie w stanie zaspokoić jej ambicji naukowych. Na dodatek ma dość oryginalną urodę (przynajmniej mnie się bardzo podoba), więc naprawdę wątpiłam, żeby Filip miał u niej jakiekolwiek szanse. Nie chciałam zbyt mocno go zniechęcać, więc podsunęłam myśl o zagadaniu na Facebooku, skoro są tam znajomymi, a poza tym zaproponowałam, żeby porozglądał się za jakimiś fajnymi dziewczynami u siebie w szkole, klasę ma wyłącznie męską, ale dziewczyn w szkole jest sporo. Szkopuł w tym, że Filip nie bardzo wiedział jak się z taką wytypowaną dziewczyną zapoznać. Z kamienną miną, choć w duchu aż się skręcałam ze śmiechu, podsunęłam mu kilka pomysłów i rozwiązań. I naiwnie myślałam, że sprawa załatwiona.
Akt II
Wczoraj Filip przyszedł i triumfująco poinformował, że Dziewczyna w piątek będzie w naszym mieście, na imprezie połowinkowej w swojej dawnej klasie i mogą się spotkać o godzinie 1 w nocy w centrum przy kolumnie. I co ja na to? Zgodnie z moją sugestią Filip zagadał do niej na Fb i się umówili. Ciężko mi było w to uwierzyć, początkowo myślałam, że Dziewczyna może go wkręca i chce w ten sposób zażartować, ale podobno nie. Dobrze im się rozmawiało, impreza kończy się około tej godziny i zanim ktoś po nią przyjedzie (bo mieszka kilka kilometrów za miastem) to mogą się spotkać. Nadal jakoś nie dowierzałam, na dodatek mój Ktoś był zdziwiony, że rozważam w ogóle opcję pozwolenia na taką dziwną randkę. No ale Filip ma 17 lat, w sumie nie planował nic nielegalnego, sam opowiedział mi o wszystkim, wiec czemu nie? Skoro sam chce się przekonać? Poza tym te młodzieńcze zauroczenia… Chyba już na to pora.
Akt III
Dziś tuż przed końcem pracy dostałam od Filipa sms-a z pytaniem, czy przyjadę po niego po lekcjach. Trochę mnie to zdziwiło, bo zazwyczaj po szkole wolał wracać piechotą, tym bardziej, że dziś była przepiękna słoneczna pogoda. Ale skoro prosi… On kończył lekcje trochę później niż ja pracę, ale w międzyczasie zrobiłam jeszcze zakupy. Potem oczywiście standardowa rozmowa o tym co w szkole i dlaczego akurat dziś chciał wracać ze mną. A bo tak jakoś- trochę go wymęczyły lekcje, trochę boli głowa i cukier akurat mocno podskoczył. Faktycznie wyglądał nietęgo i nieco po oczach było widać niedyspozycję. Po obiedzie wskoczył do łóżka. wszystko zrzucałam na karb emocji przed randką, choć lekko zaniepokoiła mnie temperatura 37,3. W obecnych czasach takie objawy są dość niepokojące. Ale przespał się pół godziny i wstał jak nowo narodzony, zaklinając się, że absolutnie nic mu nie jest. Uwierzyłam.
Akt IV
Chwile później zadzwonił mój telefon- wyświetliła się wychowawczyni Filipa. Pierwsza myśl- pewnie coś narozrabiał, stąd to kiepskie samopoczucie i prośba o odebranie ze szkoły. Ale pani wychowawczyni poinformowała, że niestety do poniedziałku Filip jest na kwarantannie, bo pani ma plusa. Wtedy od razu pomyślałam, że to może jednak rozwija się choroba, choć Filip zarzekał się, że już czuje się dobrze, ale ostatni kontakt z panią 4 dni temu, wszystko pasuje. Jakby przewidując takie sytuacje kilka dni temu kupiłam zestaw do domowego testowania. Jeżeli nie kłamał, to póki co Filip nie jest chory. No ale kwarantanna to kwarantanna. Szlag trafił randkę. Tłumaczyłam Filipowi, że nie może wyjść z domu, bo to nierozsądne, nielegalne i po prostu nie wolno. I Dziewczyny nie ma co narażać. Załamało go to bardzo. I mnie serce boli, bo widzę jak mu zależało, ale wiem, że nie mogę pozwolić. Może się mylę, może jestem zbyt surowa i rygorystycznie przestrzegam prawa, ale skoro kwarantanna, to nie ma innego wyjścia. Za dużo widzę konsekwencji lekceważenia zasad. I mam nadzieję, że nie okaże się, że ja to ród Montekich, a COVID to Kapuleti i dzieci nie zrobią jak Romeo i Julia.
Koniec. A serce i tak jest złamane
