Śniadanie do łóżka

Budzik nie chciał dziś zadzwonić normalnie, bo akurat zmieniłam telefon (to temat na kolejną opowieść, jeśli nie zapomnę) i miałam poustawiane inne dzwonki, jeszcze się nie przyzwyczaiłam (potem zobaczyła, że to nie był budzik, a alarm wysokiego cukru). Kiedy w końcu otworzyłam oczy i jeszcze bez okularów rzuciłam okiem na telefon, ujrzałam 6.20. Czyli o 20 minut później niż zwykle. Na szczęście nie zestresowałam się mocno, bo Filip ma dziś na 9, więc mogłam na spokojnie przygotować śniadanie i podać odpowiednio wcześniej insulinę, tym bardziej, że ostatnia korekta poszła tuż przed 4, bo jak zwykle po kilku dniach cukrów idealnych kolejna noc zaczyna się niewinnie od około 100 i stopniowo rośnie, dopóki pozwolę i nie podam korekty. Bywa do 200, a nawet i sporo więcej (na ten temat też mam coś do napisania, wkrótce). Wracając do tematu- kiedy już zaczęłam przygotowywać śniadanie i weszłam w moją ulubiona aplikację do liczenia wymienników i insuliny, okulary na nosie sprawiły, że lepiej przyjrzałam się godzinie. Czas się cofnął i była 5.25. Już kiedyś mi się zdarzyło podobnie…

Cóż, dokończyłam to śniadanie i z poranną miodową Inką wskoczyłam jeszcze do łóżka. Nie warto już było zasypiać, więc odpaliłam laptopa i piszę, bo popołudnie zapewne z racji cudnej pogody spędzę na działce (kolejny temat ku pamięci). A na dodatek musze wytrwać w pracy do 14.30 i zaczynam urlop. Miał być wyjazdowy, będzie stacjonarnie, tylko na koniec wizyta u diabetologa. Jestem przeszczęśliwa, bo jestem po prostu masakrycznie zmęczona. Ostatnie dwa tygodnie urlopu było w sierpniu ubiegłego roku, a potem był COVID, który poświęciłam na pracę zdalną, pojedyncze dni przeznaczone na pogrzeby i ciężka codzienna praca. Jak to ja- idę na urlop i mam lekkie wyrzuty sumienia (głupie!!!)- bo kiedy słyszę, jak ktoś chce się umówić na wizytę, a pani w rejestracji informuje, że dopiero w połowie maja (do nikogo innego absolutnie nie chcą)- jest narzekanie, próby wciśnięcia jeszcze na dziś, tylko na chwilę. No ale kurczę, należy mi się odpoczynek, długo tak nie pociągnę Więc wyrzucam z głowy wyrzuty sumienia, odpracowuję dziś i zapominam o innych, myślę tylko o sobie.

A tak w ogóle to mogłam ten wpis zawrzeć w dwóch, góra trzech zdaniach. Nie umiem się ograniczać