Lady Pank

Na ich koncercie byłam chyba pod koniec lat 90-tych. I drugi raz dziś. Energia ta sama. Znów poczułam się niemal jak nastolatka. Przy niektórych piosenkach się powzruszałam, przy innych pozdzierałam gardło. Filip stwierdził, że to „dinozaury”, ale też dobrze się bawił na tym koncercie. A panowie grali niemal bez przerwy przez 1,5 godziny, płynnie przechodząc z jednej piosenki do drugiej. Pozazdrościć kondycji po tylu latach intensywnego grania i używania życia