Wczoraj była piękna pogoda. A dziś od rana pada na przemian z leje. Dość pechowo, bo dziś jest u nas jedna z większych imprez. Po pandemicznej przerwie jubileuszowa XXV edycja „Pływania na Byle Czym”. Co prawda w ubiegłych latach wiele razy akurat w tym dniu miewałam dyżur, a jeśli już miałam wolne, to zazwyczaj tłumy ludzi bywały takie, że niewiele dało się zobaczyć. Ale były też atrakcje towarzyszące, wieczorny koncert, z czegoś zazwyczaj udawało się skorzystać. Dziś raczej będzie trudno. Chociaż nieco się przejaśnia, to może wybiorę się na spacer nad rzekę i zobaczę ile osób zdecydowało się na tę imprezę.
A w międzyczasie, korzystając z wolnej niedzieli , zrobiłam na obiad pierogi z jagodami, bo tak zamarzyli sobie moi chłopcy. Z lekkimi obawami, bo pracochłonnych potraw nie lubię robić i te pierogi robiłam chyba dopiero trzeci raz w życiu, więc wprawy nie mam zupełnie, ale o dziwo wyszły rewelacyjne.

Największa w tym zasługa dobrego przepisu na ciasto (w swoich poszukiwaniach na różne smakołyki- wcześniej dla Filipa, teraz dla synowej- od dawna korzystam z rewelacyjnych przepisów z https://aniagotuje.pl/ , nie dość, że proste, ciekawe, jest sporo tych BEZ, to jeszcze zawsze się udają i mają podaną kaloryczność, co bardzo ułatwia mi życie). No i niestety wkopałam się, bo chłopakom tak posmakowało, że teraz mam zrobić pierogi z mięsem. A Mati jest w tej chwili na urlopie, więc mam prawie 3 tygodnie na rozpieszczanie dziecka, bo widać, że brakuje mu domowej kuchni, choć tak źle go tam przecież nie karmią. Ale jednak co domowe, to smaczniejsze…