Ale mogę być szczęśliwsza! Zauroczył mnie tytuł i sięgnęłam po tę książkę. Nie był to zły wybór, choć spodziewałam się znacznie więcej. Tymczasem książka jest napisana poprawnie, wręcz aż za poprawnie, bo nie ma się do czego przyczepić, ale wygląda chwilami na wypracowanie piątkowej uczennicy. Miałam wrażenie ogromnej sztuczności dialogów, opisów, ale mimo tego dało się czytać, a sama treść była po prostu sympatyczna. Choć też niekoniecznie prawdopodobna. I z duża dawką życiowych mądrości oraz dobrych rad. Na szczęście przemyconych w zupełnie strawnej formie

Główna bohaterka Małgorzata- lat 58 z plusem, jest uznana pisarką kryminałów. Jeden mąż- kochany, ale raczej na zasadzie przyzwyczajenia, dwójka udanych, dorosłych już dzieci, apodyktyczna i dość surowa matka z obowiązkowymi niedzielnymi obiadkami i spokojne ustabilizowane życie. Niespodziewanie w dniu obrony doktoratu przez syna Małgorzata spotyka dawnego znajomego Wiktora. I równie niespodziewanie dowiaduje się, że jest obiektem ukrywanej przez niego od lat miłości. I tu mogłoby się wydawać, że wybuchnie płomienny romans, tymczasem jest mdło i mimo że Wiktor pięknie mówi o miłości, to zachowuje się nazbyt powściągliwie, a cała ta miłość wygląda platonicznie. Małgorzata oczywiście jest mile podbudowana uczuciami Wiktora, nad romansem się zastanawia, ale również jakoś niemrawo. Jest poprawnie- ot, dwójka dawnych znajomych, spotykają się na kawie, pocałują w policzek i tyle. Aż żal, bo z tematu można by sporo wycisnąć, a tu jest po prostu oficjalnie. No bo gdzież tu płomienne uczucia, kiedy do obiektu miłości zwracasz się „Małgorzato”? Zero czułości, a deklaracje są pisane niemal jak oferta handlowa. Ale żeby się nie czepiać szczegółów- może w kolejnej części bohaterowie nabiorą trochę życia i nie będą zachowywać się jak w romansach Rodziewiczówny. Za to w treści jest przemyconych sporo fajnych i mądrych dobrych rad i życiowych wskazówek. A że ja lubię takie perełki, to się nimi z Wami podzielę. Zwłaszcza złota myśl będąca tytułem książki spodobała mi się i uważam, że może zostać moim życiowym mottem.
„W naszym życiu żaden z wyborów nigdy nie będzie idealny i choćby z tego powodu mamy prawo dokonywać kolejnych i szukać innych rozwiązań. Jednak nie tych dobrych dla nas w wersji sprzed trzydziestu lat, lecz dla nas obecnych. Dla nas dzisiejszych, którzy już wiemy, że gdy w życiu pojawi się nowa szansa, nie wolno jej przegapić, bo kolejnej możemy nie dostać. Dlatego ja swoją szansę postanowiłam wykorzystać. Bo nawet gdybym nie wiadomo jak się starała, by bliskim mi osobom było jak najlepiej, nigdy nie spełnię ich oczekiwań. Świata również nie zbawię. Nigdy nie będę wyższa, szczuplejsza ani młodsza, ale zawsze mogę być szczęśliwsza. I jeszcze bardziej wyrozumiała, troskliwa, także dla samej siebie.” Piękne, prawda? Bo ogólnie kobiety zbyt często robią z siebie męczennice dla sprawy (nie wiadomo zresztą jakiej) i zapominają, że o siebie i własne szczęście też trzeba zadbać.
I jeszcze jedna myśl w podobnym nurcie- „Podobno marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia”. Wiadomo, że trochę zależy, o czym się marzy, nie zawsze da się spełnić jakieś spektakularne marzenie, ale przecież można zacząć od drobiazgów, wytrwale ćwiczyć i w końcu może uda się i coś wyjątkowego spełnić. Powoli, krok po kroku. Tym bardziej, że „Życie bywa nieprzewidywalnie piękne, a naszym obowiązkiem jest umieć to dostrzec i wykorzystać”. Może polemizowałabym z tym obowiązkiem, bo nie jest łatwo czasem się do tej rady zastosować, ale warto przynajmniej próbować.
A na zakończenie- „Bo w życiu jest wiele rzeczy, które możemy wybrać, ale są też takie, których nigdy nie zmienimy, a jedyne co możemy zrobić, to zmodyfikować nasz do nich stosunek”. Mądre, tylko trzeba nauczyć się do tego stosować i wykorzystywać w trudnych momentach. Ja wiem, że ta cała mądrość i dobre rady trącą dość mocno popularnym „coachingiem”, ale dla mnie akurat bardziej do przyjęcia niż typowe poradniki „Jak żyć”. Więc mimo że książka w warstwie emocjonalnej i artystycznej jest średnia, to w tej wspomagającej- podobała mi się. Tym bardziej, że przedstawione cytaty to tylko fragmencik, jest ich więcej, ale przecież nie będę Was zanudzać