Fucking Bornholm

W ramach wieczornego kina urlopowego, kiedy jest za gorąco na inne aktywności, do filmu lody albo pomidorki koktajlowe, albo marchewka z własnego ogródka. Dwie ostatnie opcje znacznie zdrowsze, ale i na lody czasem się skuszę.

Wszyscy popełniamy błędy- o tym w sumie jest ten film. Miejsce akcji- kemping na Bornholmie, czas akcji- majówka. Osoby- małżeństwo Maja i Hubert, ona gospodyni domowa i idealna (podobno) matka, która zrezygnowała z własnych dążeń dla rodziny, on prawnik, bardzo, chwilami aż za bardzo poprawny i dbający o pozory oraz dobra materialne, dwójka dzieci. Razem z nimi świeżo upieczona para z Tindera- Nina młodziutka prawie psycholog i Dawid, przyjaciel Mai i Huberta jeszcze z czasów studiów, pierwszy raz po rozwodzie dostał syna na dłuższy wyjazd. Początkowo wszystko gra, ale incydent z udziałem dzieci jest iskrą zapalną, która bardzo mocno zmienia stosunki między dorosłymi. Atmosfera się zagęszcza, a problem wydaje się być nierozwiązywalny. Tym bardziej, że każda z osób dorosłych inaczej reaguje i czego innego oczekuje.

Spodobała mi się próba wytłumaczenia przez Huberta pewnej ważnej kwestii- dlaczego robi coś nie do końca akceptowalnego przez społeczeństwo w tajemnicy przed rodziną. czyli w sumie dlaczego jest hipokrytą (a tłumaczenie jest według mnie dość uniwersalne)

„Wszyscy mamy chwile słabości. I do tego wszystkiego jest nam się właśnie najtrudniej przyznać. Że je mamy, bo chcemy wierzyć, że ich nie mamy. Żeby inni ludzie tak o nas myśleli. Z tego się właśnie rodzą problemy. Z takiej wiary, że jest się idealnym. Zaczynamy wymagać czegoś od tej drugiej strony, która też ma swoje słabości. My oczywiście widzimy tylko te słabości drugiej strony. To nam psuje ten idealny obrazek. Przekonanie że ludzie mogą być perfekcyjni. I może, chyba, słabości tej drugiej strony w pewnym momencie zaczynają uświadamiać nasze własne słabości, a przecież moglibyśmy się po prostu akceptować”

Cóż, problemy z akceptacją ludzi, ich postępowania, poglądów i działań są chyba wpisane w ludzką naturę. Choćby się nie wiem jak próbowało siebie i innych przekonać, że jest inaczej, to i tak w którymś momencie wylezie z nas zaściankowość, drobnomieszczaństwo i ograniczone horyzonty. Nikt nie jest święty, każdy ma jakieś małe lub wielkie tajemnice, grzeszki, o których dobrze byłoby, żeby świat się nie dowiedział. I nie ma ideałów. A życie lekkie nie jest.

Jeszcze jedna kwestia- zachowanie Mai, która dotychczas była idealną matką. Aczkolwiek była matką z zaciętą miną i bez uśmiechu. Wydarzenia z udziałem dzieci przewróciły do góry nogami jej stosunek do wielu spraw. Może sposób odreagowania (noc spędzona z nieznajomym- trochę spojleruję, przepraszam) nie był najszczęśliwszy, nie wiem, czy dzięki temu poczuła się bardziej wartościowa, czy może będzie miała jeszcze większe wyrzuty sumienia… Mogę tylko podziwiać jej odwagę. Tylko czy to rzeczywiście zmieni cokolwiek w tym smutnym szarym życiu?

Film zapewne nie każdemu się spodoba. Ja nie do końca dobrze czuję się w roli krytyka i recenzenta, bo oczywiście każdy ma własny gust i własne zdanie, a moje nie musi być zbieżne z czyimkolwiek innym. Ale nie był to czas stracony

Reklama

2 uwagi do wpisu “Fucking Bornholm

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s