
W „Nomen omen” zgodnie z tytułem, główna bohaterka Salomea Przygoda przeżywa niesamowitą przygodę. Ucieka z domu przed zwariowana rodziną, trafia do Wrocławia, gdzie zamieszkuje na poleconej przez przyjaciółkę stancji u sióstr Bolesnych. Chciała spokoju, a trafia w jeszcze większy wir szaleństwa. Siostry Bolesne to niezłe aparatki, na dodatek skrywające niesamowitą tajemnicę. W ich domu rezyduje też papuga (papug?) o wdzięcznym imieniu pewnego irlandzkiego piłkarza Roy Keane. Salomea chciała uciec między innymi od swojego młodszego brata Adasia- Niedasia, ale on przywędrował za nią i niechcący rozpętał prawdziwą aferę włącznie z udziałem duchów z czasów wojny. W pewnym momencie zrobiło się nawet nieco mrocznie, ale w klimacie jaki lubię, trochę magii, trochę fantazji.
W kolejce czekają kolejne książki tej autorki, mam nadzieję, że będzie równie ciekawie.
I na koniec to co lubię. Bo w każdej książce lubię znaleźć jakąś mądrość do zacytowania. „Nie można przeżyć życia za kogoś innego, choćby nie wiem co. Nie można mu mówić co ma robić, a czego nie, ani brać na własne barki konsekwencji cudzych czynów. Nikomu to nie wychodzi na dobre. Każdy decyduje za siebie… i tylko za siebie potem dostaje od życia po głowie”. Co mi przypomniało, jak to tuż przed ślubem Kuby byłymąż pieklił się, że po co to, że za wcześnie, a ja nic sobie z tego nie robię i jeszcze akceptuję bez zastrzeżeń. A ja właśnie powoli nabierałam mądrości jak powyżej. To ich decyzja. Ich konsekwencje tej decyzji. Jeśli zechcą mojej rady i o nią poproszą- dostaną, ale nie będę się pchała nieproszona ze swoim zdaniem na każdy temat. Za to dostaną moje wsparcie i pomoc w każdej sytuacji, kiedy będzie im to potrzebne. Zastrzeżenia i uwagi oczywiście miałam, ale nie wyrywałam się z ich wygłaszaniem, zachowałam dla siebie, bo i tak nic by to nie dało. Tak jak mimo całego swojego szacunku, miłości i zrozumienia nie cierpię kiedy moja mama wcina się w moje życie ze swoimi dobrymi radami. Bo ona niestety nie nauczyła się, że branie odpowiedzialności za cały świat jest z góry skazane na porażkę. Świata nie zbawimy, nie ma co się szarpać i naprawiać go wbrew jego woli. I im szybciej to się zrozumie, tym łatwiej będzie żyć na tym wcale nie najlepszym ze światów