Lublin nocą

Chyba się zakochałam. W Lublinie, a w zasadzie w lubelskiej Starówce. Nie wiem, czy będę miała okazję obejrzeć ja za dnia, ale nocą jest piękna. Zdjęcia może mniej ten urok pokazują, ale naprawdę spacer był uroczy.

Na miejsce dotarłam około 18, po 5,5 godzinach jazdy. Cóż, przestałam być demonem prędkości, drogi średnio dobre, ruch spory, mandaty drogie… Po raz pierwszy w życiu miałam rewelacyjnie wytłumaczone, jak wejść do wynajętego mieszkanka, pięknie rozpisane w sms-ach i pokazane na zdjęciach, jak wejść do budynku, jak znaleźć klucz, jak dotrzeć na podziemny parking (z tym miałam lekki problem, bo to kilka ulic dalej, ale dzielnie sobie poradziłam). Chwała wynajmującemu, bo ja to ze wsi jestem i u nas taka cywilizacja nie funkcjonuje. I to nie żart, kiedy dwa lata temu w Sandomierzu było podobnie, to dobrych kilka minut musieliśmy się zastanawiać, gdzie jest ta skrzynka z kluczem.

No i ponieważ z okna widziałam Starówkę, to nie mogłam się oprzeć, żeby nie wyskoczyć na spacer. Klimatyczny, wieczorny spacer. W przeszłości w Lublinie byłam dwa razy- w pierwszej klasie liceum na szkolnej wycieczce, ale o ile pamiętam, to był tu tylko nocleg i przejazd przez miasto, a drugi raz na egzaminie z języka do specjalizacji- z dwiema koleżankami i kolegą, po egzaminie pojechaliśmy jeszcze na Majdanek i szybko do domu, bo tam dzieci małe, następnego dnia do pracy… Więc tak naprawdę Lublina nie znam. Jakoś dotąd nie brałam tego miasta pod uwagę w planach zwiedzaniowych, a tu taka niespodzianka. Naprawdę jest uroczo- zwłaszcza te wąskie, kręte uliczki. Nie wiem do której będą zajęcia, ale mam nadzieję, że uda mi się nieco więcej pozwiedzać. A jeśli nie, to wiem, gdzie będzie następna wycieczka. To chyba jedyny plus tego szkolenia