Przebój roku

Nie mam ochoty na podsumowania roku, bo to aż 365 dni, a każdy z nich miał swoje dobre i złe momenty. Z obiektywnego punktu widzenia w tym mijającym roku ze spektakularnych wydarzeń były narodziny mojego cudownego wnusia- Jasiek ma już 7 miesięcy i jest przebojem roku oraz ósmym cudem świata

A cała reszta to zwykła codzienność. Praca, dom, rodzina, kilka pożegnań, kilka spotkań, kilka radości, zdarzały się niepokoje i trudne momenty. Zagościł strach, taki jakiego chyba nigdy wcześniej w życiu się nie przeżywało. Zło nie odpuszczało, wciskało się każdą szczeliną. Ale próbowaliśmy równoważyć je dobrem, ile się dało. Zdarzyło się kilka rozczarowań, spodziewanych i niespodziewanych, jedne i drugie trochę bolały, ale plasterek na uczucia i trzeba było żyć dalej

Czy ten rok był lepszy, czy gorszy niż poprzedni? Nie da się tego ocenić. Każdy jest przecież inny i w dużej mierze zależy od kontekstu. Chciałabym nauczyć się wdzięczności za wszystko, nawet to, co dziś mnie smuci lub przeraża. Chciałabym być po prostu dobrym i porządnym człowiekiem, nie tylko w oczach innych, ale przede wszystkim w swoich własnych. I tyle