Siedzimy, nic się nie dzieje

I tak jest dobrze. Zwyczajna codzienność, wręcz momentami nuda. Wiem, że to tylko na chwilę, bo jak łupnie, to pewnie wyjątkowo spektakularnie. Ale nie ma co wybiegać myślami w przyszłość. Trzeba cieszyć się tym, co mamy.

A co mamy? Kończy się styczeń. Znów gdzieś zginęło kilka chwil, ledwo co zaczynaliśmy rok, a tu cztery tygodnie tego roku minęło jak siedemnaście mgnień wiosny. Bezpowrotnie, na dodatek. Ale za to dzień już coraz dłuższy. A jak jeszcze przypadkiem wyjrzy słońce, to już w ogóle jest świetnie. Tylko niestety mało tego słońca. Za to znów pada śnieg, dobrze chociaż, że nie ma mrozów

W pracy rozgardiasz, remont w toku. W zasadzie według planów to już powinien się kończyć, ale jak wiadomo remont to odrębny byt kosmiczny i nie podlega ludzkim regulacjom. Tak więc końca nie widać, jest uciążliwie i dla nas, i dla pacjentów. Żyjemy nadzieją, że jak już się skończą wszelkie prace, to będzie nie tylko pięknie, ale i komfortowo. A na razie mamy u siebie kolejną rezydentkę, dziewczę dość ogarnięte i pełne zapału oraz z głową nabitą ideałami. Cóż, jak się zderzy z szarą rzeczywistością, to będzie bolało, ale to się okaże . Czasem bywa i śmiesznie, i strasznie. Dziś na przykład- zaanonsowano mi pacjentkę w sposób następujący- „po szpitalu, a czuje się gorzej niż przed „. A ja mam być cudotwórcą…

W domu- mamy ferie, więc jest spokojnie. Pierwszy semestr zakończony pozytywnie ze sporym plusem. Jakoś nie mamy tradycji wyjazdów zimowych, więc Filip siedzi w domu i się wyjątkowo intensywnie relaksuje. Właśnie sobie uświadomiłam, że już za rok o tej porze będzie czas studniówki. Ciekawe czy moje dziecko się na nią zdecyduje… Dzięki pompie i sensorom mam spokój z cukrami. Nie jest idealnie, ale wystarczająco znośnie. Wpadki się zdarzają. Czasem nie pójdzie insulina na czas, czasem pójdzie za dużo, ale ogólnie oddycham z ulgą. Choć nie powiem, raz w nocy było groźnie- alarm niskiego cukru, bardzo nie chciało mi się wstawać, ale w końcu się zwlokłam, zmierzyłam cukier z palca i niespodzianka- 33. Koszmarnie nisko. A Filip sobie spał i nic nie czuł. Omal nie zemdlałam, ale w takim momencie po prostu trzeba wziąć się w garść i działać.

Poza tym jak zwykle czytam, trochę oglądam, słucham swojej ulubionej muzyki, dłubię różne duperelki i czas sobie płynie. No i cały czas coś mi do głowy przychodzi. W ramach zmian życiowych. Ale to przyszłość, bliższa, może dalsza. Na razie nic się nie dzieje

Reklama

6 uwag do wpisu “Siedzimy, nic się nie dzieje

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s