
Szwagier lubi siatkówkę. Lubi na tyle, że czasem jeździ na mecze- od niego to jest ponad 100 km, ja mam znacznie bliżej, ale dotychczas jakoś mi się nie zdarzyło wybrać do sąsiedniego miasta w tym właśnie celu. Szwagier już wielokrotnie zachwycał się nową halą sportową, gdzie rozgrywa mecze nasza lokalna drużyna Ślepsk Malow. Od 2019 gra ona w Plus Lidze i w meczach można zobaczyć czasem gwiazdy z naprawdę najwyższej półki, takie, które podziwiałam w telewizyjnych transmisjach z Ligi Narodów czy Mistrzostw Świata.
Tydzień temu szwagier zadzwonił do mnie z propozycją- w piątkowy wieczór jest mecz Ślepska z AZS Indykpol, on wybiera się z dwójka swoich dzieciaków, mają wolne dwa miejsca, a ponieważ Mateusz również lubi siatkówkę, to może byśmy się z nimi wybrali. Niestety Mati nie miał w tym terminie możliwości przyjechać, a Filip był niezbyt chętny, bo ten rodzaj sportu nie bardzo go interesuje, ale kwestię osoby towarzyszącej udało się ogarnąć (co prawda nie był to strzał w dziesiątkę, ale to temat na inną opowieść) i szwagier zakupił bilety. Do ostatniej chwili wyjazd stał pod dużym znakiem zapytania, bo w piątek od rana pogoda się mocno popsuła. Ja bym się nie odważyła jechać po nocy przez las w takiej śnieżycy jaka akurat zaistniała, ale szwagier był odważny. Wprawdzie jechało się z prędkością 50-60 km/h i z duszą na ramieniu, mijając po drodze samochody w rowie i zderzenie z dzikiem, ale dojechaliśmy. Na szczęście udało mi się namówić szwagra, żeby nie wracali już do domu po nocy, tylko zanocowali u nas, bo mecz zakończył się po 22, więc w takich warunkach podróż do domu byłaby bardzo ryzykowna.
A sam mecz? Emocje na żywo są nieporównywalne do tych w telewizji. Z gwiazd można było zobaczyć Matiasa Sancheza, Taylora Averilla, Mateusza Porębę i Karola Butryma. Niestety nasza drużyna przegrała 0:3, ale wszystkie trzy sety do 22, wiec walka była wyrównana. Atmosfera- niesamowita, doping klubu kibica bardzo gorący. Niewątpliwie świetna rozrywka i mam nadzieję, że jeszcze nie raz skusimy się na taki mecz. Tym bardziej, że Mati jest bardzo chętny i na szczęście w niedalekiej przyszłości będzie miał normalne weekendowe przepustki. Naprawdę nie spodziewałam się, że będę aż tak zachwycona oglądaniem siatkówki na żywo.