Wróciłam. Z wyboru i możliwości pociągiem, akurat była pasująca godzina. Ale – wygodniej, przestronniej, bez choroby lokomocyjnej, 25% taniej niż autobus, do tego podobno wyemitowałam tylko 8,3 kg CO2 na człowieka
Sam czas szkoleniowy był cudowny. Poza ogromną dawką wiedzy był też czas na rozmowy. Ponieważ było to szkolenie na edukatora cukrzycowego, większość osób miała spore związki z cukrzycą- rodzice dzieci z cukrzycą z różnym stażem, sami diabetycy w różnym wieku. A w związku z tym było mnóstwo wspólnych tematów, jednak rozmowy w środowisku zafiksowanym na cukrzycy są naprawdę fajne. Mamy między sobą duże poczucie wspólnoty, bo każdy z nas zna wszystko od podszewki, doskonale się rozumiemy i przede wszystkim nie nudzimy naszych rozmówców. Czasem jest to tak niesamowicie budujące i wspierające, że aż braknie słów, żeby wyrazić swoją radość. W tym okropnym doświadczeniu, które jest naszym udziałem mamy swój „zakon”, dzięki któremu łatwiej przetrwać kolejne dni. Poznałam sporo fantastycznych osób, z którymi od razu udało się rozmawiać tak, jak byśmy się znali od lat. Mam nadzieję, że te znajomości gdzieś tam przetrwają
No i wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. A od jutra powrót do szarej rzeczywistości