Rozmowy między nabiałem, pieczywem i mrożonkami

Tytuł może nieco mylący, bo nie jest to jak „na straganie w dzień targowy…” rozmowa między owymi produktami spożywczymi, a po prostu miejsce akcji. Mały sklepik spożywczo- piekarniczy, gdzie wieczorem jest pachnące świeże pieczywo. I dziś o 18 po ciężkim tygodniu pracy, zamarzyła mi się taka urocza ciabatta lub inna bagietka, więc nieco zboczyłam z trasy do domu i zawitałam do owego sklepiku. Nie pomyślałam tylko, że nie ja jedna o tej porze mam na taki rarytas ochotę. Przy regałach z pieczywem trafiłam na znajomego, ot, taka sobie daleka znajomość- jego córka i Filip chodzili razem do podstawówki, byliśmy razem na kilku imprezach klasowych, cała rodzina jest zapisana do naszej przychodni, lata temu dość intensywnie leczyłam jego ojca, z żoną również kilka lat temu chodziłam na te same zajęcia jogi, zdarzyło się być razem na jakimś koncercie. Ze względów praktycznych kiedyś wymieniliśmy się prywatnymi numerami telefonów. Od czasu do czasu dzwonił do mnie w sytuacjach podobno podbramkowych- według mnie za często, bo to były sprawy do załatwienia w przychodni (typu- mój pracownik z Ukrainy ma astmę, skończyły mu się leki i co można z tym zrobić). No i po grzecznym przywitaniu usłyszałam- a z tymi wynikami badań to pewnie powinienem zgłosić się do ciebie? Ależ oczywiście, zapraszam w godzinach pracy. I już chciałam odejść w kierunku lodówki z mlekiem, ale zaraz usłyszałam, że córkę też trzeba by zapisać na wizytę, a może już nawet żona to zrobiła, bo młoda chyba powinna zbadać tarczycę (bla, bla, bla). Oczywiście, zapraszam w godzinach pracy i skierowałam się po lody- nie były w planach, bo jakoś tak chłodniej się zrobiło, ale ta rozmowa nieco mnie wewnętrznie wzburzyła i potrzebowałam czegoś na odreagowanie. Ale to nie był koniec- no tak, ale to dopiero jak wróci z wycieczki do Włoch czy innej Chorwacji, bo pojechała ze znajomymi. Fakt- panna zdawała maturę w tym roku, bo liceum jest czteroletnie, Filip ma maturę za rok. Grzecznie próbowałam zmienić temat i zapytałam, jak jej te matury poszły- chyba dobrze, bo ambitna i dobrze ucząca się, tylko teraz nie wie, gdzie iść na studia. Cóż, większość młodzieży sprecyzowanych planów nie ma i nie wie. Temat się zakończył. Kupiłam chleb, mleko i lody. I smutno mi, i źle. W życiu by mi nie przyszło do głowy, gdybym spotkała na ulicy czy w sklepie swoją fryzjerkę, żeby pogadać z nią o zaletach i wadach odżywek do włosów albo z księgową o kwocie podatku do zapłacenia. Czy tylko mnie się wydaje, że to nie do końca czas i miejsce na takie rozmowy?

&^%$#@!!@#$%^&*(!!!!!!

Już mi lepiej. Odreagowałam